Strony

poniedziałek, 16 maja 2016

225. Wiszące Ogrody :)

W ostatnim poście wspomniałam wam o sadzeniu pomidorków i ogórków. Dziś pokażę wam jak wspaniale mój A. pogłówkował i zaszalał, jednym słowem fantazyjnie :)

W tamtym roku pomidorki mieliśmy posadzone zwyczajnie w workach do tego przeznaczonych. W sumie na początku wyglądało to fajnie. Poza tym, co najważniejsze, było bardzo praktyczne.Sadzonki rosły, my zbieraliśmy owoce a na koniec po wszystkim woreczek wyrzucało sie do kosza i po problemie. Mało uciążliwe :)
Ale w tym roku mój A. chciał błysnąć. Zrobił drewnianą konstrukcję, bardzo solidną, i teraz sadzonki wiszą :) Superancko to wygląda... No i chyba teraz nikt już nie ma wątpliwości, że mamy 'Wiszące Ogrody' :)))





Mój wspaniały małżonek zrobił też nawadnianie sadzonek... Teraz nie trzeba pamiętać o podlewaniu... I nie ukrywam, że bardzo nam to pomoże w czasie urlopu :) Nie ma strachu, że pomidorki i ogórki oschną podczas naszej nieobecności.




Zdolniacha co???
I jak wam się podoba???

czwartek, 12 maja 2016

224. Słonko w deszczowej Anglii...

...korzystamy zatem na maxa...
To był nasz pierwszy tak upalny weekend w tym roku. Sami więc rozumiecie, że całe dnie spędzaliśmy na świeżym, słonecznym powietrzu :) Nic tylko spacery, zabawy, huśtanie, ganianie i tak w kółko... Uwielbiam to. W domku dziewczynki strasznie się nudzą a na dworze jest tyle do zrobienia i zobaczenia, że na nudę nie ma po prostu czasu. Zazwyczaj jest tak, że po takim wyczerpującym dniu dziewczynki śpią już przed 20 a wtedy ja i A. mamy wieczór dla siebie :)
Dziś, kiedy to piszę Amelka już śpi a Andy już prawie, mamy w planach obejrzeć film... Razem, wspólnie... Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byliśmy tak we dwoje. No i właśnie dziś... a wszystko to dzięki wspaniałej pogodzie :)

Ale miało być o weekendzie :)
No więc odkryliśmy, że Amelka uwielbia huśtawki. Mogłaby się huśtać godzinami... Poza tym odkryła zamiłowanie do kułek ;) Na razie zapoznaje się z hulajnogą ale powiem wam, że już się boję co będzie następne.


W sobotę zachaczyliśmy o park. Pobiegaliśmy trochę, dziewczynki z wyboru a my z przymusu ;) Dbają o kondycję staruszków hihihi
Wypróbowaliśmy też nasz latawiec. Przechodził testy przed holidayem ;)


Nie obyło się też bez 'Łiiii'. Amelka tak woła na ślizgawkę, zresztą Andy też :) Dziewczynki uwielbiają ślizgawkę :)



A co najważniejsze, byliśmy razem...
Cała nasza czwórka.


Udało nam się posadzić też pomidorki i ogórki. Ale o tym już w kolejnym poście. W tym roku niespodzianka, ale jaka to się dopiero dowiecie :)
Ważne, że było przy tym mnóstwo zabawy i śmiechu :)))
I oczywiście weekendowe selfie...


A na koniec jeszcze zdjęcia z dziś. Jeszcze świeżutkie :)
Mieliśmy dziś 30°C i zobaczcie jak było wesoło.



A to musiałam uwiecznić i wam pokazać :)
A. popryskał Andy wodą a ta od razu w krzyk i płacz. Robi się z niej mała dameska...
No ale powiedzcie sami, zdjęcie fajne nie :)? A mina Andy bezcenna :) Hihihi...


Za to Mela to zuch dziewczyna i wody się nie boi :)


To tyle na dziś.
Zauważyłam, że ostatnio mało piszę a pokazuję wam więcej zdjęć. Wybaczcie więc :)
A teraz idę do łóżeczka, bo Andy też już zasnęła a ja mam zaległości książkowe :)
Branoc :)