Strony

poniedziałek, 16 września 2013

53. Potrzebuję pomocy!!!

HELP!!!
kochani blogerzy... Potrzebuję pomocy jeśli chodzi o stronę główną mojego bloga... Ja niestety jeszcze nie wszystko ogarnęłam... Tak więc może mi pomożecie :)
Chodzi o stworzenie galerii zdjęć... Chciałabym aby po kliknięciu można było oglądać wszystkie zdjęcia dodane do tej pory na blogu...
Będę wdzięczna i czekam na pomoc... A teraz naprawdę idę kończyć pakowanie :)
Adios...

52. Pakowanie, I wakacyjny czas nadszedł...

Deszczowy dzień... Nie lubię takich ale cóż poradzić.... Zaczęła się angielska jesień... I od października do kwietnia mogę się spodziewać deszczu dzień w dzień :) I REALLY HATE IT...
W tej całej "paskudzie" ;) pociesza mnie fakt naszego urlopu :) Dziś pakowanko a jutro lecimy odwiedzić nasz kochany kraj. Zdążyłam się stęsknić za Polską od maja.
Zaczęłam już powoli pakowanie ale uwierzcie mi, że za cholerę nie mogę sobie poradzić... Mimo, iż wcześniej wysłaliśmy większość naszych rzeczy paczką, nadal mam problem z zapakowaniem reszty rzeczy... Za dużo tego jest. Wszystko by się przydało :( Nie mam do tego talentu więc najlepiej będzie jak zostawię to mojemu kochanemu A. On jest w tym mistrzem... <3

Istny chaos...
Ależ czeka nas tam odpoczynek, doczekać się nie mogę. Babcia, znaczy się moja ukochana teściowa, nie może doczekać się wnusi. Już mi zapowiedziała, że większość opieki nad nią ona przejmuje a my z A. mamy odpoczywać i ładować akumulatory :))) Kochana jest... Przyda nam się, bo jak wrócimy to aż do marca zero urlopu :( W sumie będzie okazja spędzić trochę czasu tylko we dwoje. Siostra moja zaoferowała się, że zaopiekuje się małą a my mamy się gdzieś wybrać... Zaproszę A. do kina, tak dawno tam nie byliśmy. A potem może pójdziemy coś zjeść... Nie pamiętam kiedy ostatnio gdzieś byliśmy hihihi... Chyba jeszcze przed ciążą...

Ok kochani idę sprawdzić o czym jeszcze zapomniałam :) Andrea śpi więc to jedyna chwila kiedy na spokojnie mogę pomyśleć...  Buziaczki i do zobaczenia już w kraju :)))

sobota, 14 września 2013

51. Piątek, trzynastego... A już sobota :)

Niby nic a jednak... Fenomen 13tki, a do tego jeszcze piątkowej trzynastki :) Wszyscy tylko czekają, aż ten dzień się skończy i modlą się by nic dziwnego się nie wydarzyło... Hihihi... Ja w odróżnieniu od innych nigdy nie miałam w głowie strachu czy obaw, że coś się wydarzy :) Dzień jak co dzień. I wczorajszy dzionek też minął bardzo spokojnie... Bardzo spokojnie i rodzinnie... :)

Nie miałam czasu na odwiedzenie moich blogowych przyjaciół, więc dziś wszystko nadrobiłam... Miło było się obudzić, zaparzyć kawkę i zaczytać się w nowych postach :) Córcia jeszcze spała więc byłam tylko ja i mój blogowy świat.
Czytając bloga  pani Dominiki (tu macie link) zakochałam się w jej pledzie. Postanowiłam, że następną robótką szydełkową będzie właśnie pled, taki jak u niej. Zima zbliża się wielkimi krokami więc to będzie idealne zajęcie na długie jesienne wieczory... A zimą pled będzie niezastąpiony...
Teraz kończę szalik dla siebie (zdjęcia w kolejnym poście jak skończę). Zamierzam wydziergać też czapkę bądź beret :) Tylko muszę znaleźć coś fajnego. Jak tylko się z tym uporam, biorę się za mój kolejny projekt, dzięki p.Dominiko :)
W międzyczasie muszę też pomyśleć o jakimś ubranku dla baby new born ;) Moja K. jest w ciąży i nie wyobrażam sobie innego prezentu jak własnoręcznie zrobione ubranko dla maluszka. Prezent made in hand - takie są najlepsze :)

Kurczę ale się planów narobiło... Obym tylko z tym wszystkim zdąrzyła hihihi Choć w ostatnim czasie zauważyłam, że mimo obowiązków żony i matki sześciomiesięcznej dzidzi udaje mi się idealnie wszystko ogarnąć i znaleźć czas na szydełkowe przyjemności. Teraz nie jest to takie trudne, gorzej będzie jak wrócę do pracy na full time... Wtedy będzie ciężej to wszystko ogarnąć, ale co tam postaram się :)

Pozdrawiam z dość deszczowego, szarego i nieprzyjemnego dziś Manchesteru... Mam nadzieję, że mimo wszystko sobota będzie udanym dniem... Trzymajcie się cieplutko...

wtorek, 10 września 2013

50. Makaron z warzywami i kurczakiem...

Dziś znów dzień gotowania :)

Ale najpierw muszę się pochwalić naszymi własnoręcznie wyhodowanymi pomidorkami :) Dość późno je sadziliśmy, więc i owoce są późno. Tu pokazywałam wam pomidorki. Już wtedy miały owoce ale jeszcze zielone :)  Teraz możecie podziwiać nasze czerwoniutkie piękności. Szkoda tylko, że smaku nie możecie poczuć, bo tak słodkich pomidorków w życiu nie jadłam :) Pyszniutkie...



 Ok, a teraz do rzeczy... Mój dzisiejszy obiadek: Kurczak z warzywami i makaronem... Pyszności a cały sekret w oliwie sezamowej :)
Przygotowanie jest bardzo proste... Kroimy piersi z kurczaka w kostkę, dużą czy małą, jak kto woli... :) Doprawiamy kurczaka przyprawami wedle gustu. Ja użyłam papryki słodkiej, oregano, chilli, pietruszki, pieprzu, soli i odrobina oleju sezamowego. Odstawiamy to na jakieś pół godzinki. Potem wrzucamy wszystko na patelnie i dusimy. Dodajemy pokrojoną cebulę w kostkę i mix warzyw mrożonych :) Lepiej dodawać świeże warzywa ale można wybrać uproszczoną wersję, tak jak ja dziś :) Dodajemy odrobinkę sosu sojowego i wszystko dusimy... Na koniec dodajemy wcześniej ugotowany makaron :) Całość dusimy jeszcze parę minut.
No i nasze danie jest gotowe... Uwierzcie wyszło mi idealnie, mniam... Wygląda też chyba nieźle..




Smacznego!!!

poniedziałek, 9 września 2013

49. Następne dwie...

Niedawno wspominałam o prezencie, który przygotowuję swojej przyjaciółce z Polski :) Dziś skończyłam i mogę się wam pochwalić efektami końcowymi :) Krok po kroku... Mnie podoba się bardzo... Ciekawe czy i jej się spodoba :) No i waszej opinii też jestem ciekawa :)


Efekt po wykrochmaleniu...
W międzyczasie zrobiłam też drugą serwetkę :) Tym razem dla siebie :) A oto ona.








Już znalazła swoje miejsce na komodzie u nas w sypialni :)

Serwetka znalazła miejsce na komodzie u nas w sypialni :) Ślicznie wygląda :) Zamierzam jeszcze zrobić do kompletu krótką firaneczkę :) Hmmmm.... Już się doczekać nie mogę. Ale to chyba dopiero po urlopie, bo już za parę dni lecimy do kochanej Polski :)

No i co sądzicie??? A może ktoś zainteresowany byłby czymś takim :) Mogę zrobić dowolny wzór :) Lubie uszczęśliwiać :) Więc to tylko przyjemność :) Zapraszam...

A w planach już kolejny projekt... Może skończę jeszcze przed urlopem.... Projekt tym razem typowo zimowy :) Czy wiecie co mam na myśli???

czwartek, 5 września 2013

48. Wielki krok w tył :(

Ależ trudno jest się przyznać do porażki... Ale niestety czasem tak bywa.
Chodzi o moją dietę... Już tak ładnie mi szło. Ale ostatnie dwa tygodnie zaniedbałam swoje posiłki i na więcej sobie pozwalałam. Hmmmm, nawet na duuużo więcej :(
Efekt jest taki, że zamiast waga spadać to przybyło mi równo dwa kilogramy od ostatniego ważenia (7.08.2013).
Kurczę muszę się uczyć od początku jedzenia mniej kalorycznego. Tak to ze mną dziwnie jest, że jak sobie choć raz pozwolę to się potem nie umiem opanować. Ale obiecałam znów sobie, że od dziś sumiennie będę się starać. Będę jeść mało, zero tłuszczu a jeśli już to w minimalnych ilościach, no i żadnych słodyczy :) Podstawą będzie również woda, a jeśli już herbata czy kawa to bez cukru i mleka.
A co do ćwiczeń to postaram się też zajrzeć do Ewy Chodakowskiej. Wszyscy są nią zachwyceni więc może rzeczywiście warto spróbować :) Jakby co to później zdam wam relacje, ale nie obiecuję...

Zaczynamy więc od początku.

Waga: 93,8kg.

47. Wrześniowy zawrót głowy...

Ach ten wrzesień... Tyle się dzieje. Kończy się lato :( Zaczyna jesień, no i oczywiście szkoła.
Od tygodni o niczym innym nie słyszę wśród znajomych jak o szkole, rozpoczęciu roku szkolnego, podręcznikach, itp. Wszyscy tylko tym teraz żyją. A ja sama, choć moja Andy nie jest jeszcze w wieku szkolnym, zainteresowana bardzo jestem tym tematem :)
Tak, tak kochani... I mnie na stare lata zachciało się jeszcze uczyć... :)
Jakiś czas temu, jakoś po urodzeniu córci, postanowiłam zapisać się do szkoły i podszlifować angielski na poziom kwalifikujący mnie potem na jakiekolwiek studia w UK. W sumie nie jest źle z moją komunikacją ale przecież zawsze może być lepiej, a i certyfikat ukończenia przyda się i tu i w Polsce. Poza tym siedząc w domku na urlopie macierzyńskim cierpię na brak kontaktu ze światem zewnętrznym :)
Więc zapisałam się na ESOL i dziś miałam rozmowę z tutorem. Przepytywała mnie jak tylko mogła, nawet test z matematyki musiałam rozwiązać. Ale nie było to żadnym problemem :) Matematyka była akurat jednym z ulubionych moich przedmiotów. Musiałam też opisać pokrótce historię swojego życia i dlaczego akurat ten kurs wybrałam. Na podstawie moich odpowiedzi zakwalifikowałam się na E3... Super, nie myślałam, że na ten level się załapię, więc tym bardziej jestem szczęśliwa. Załatwiłam wszystkie formalności i już nawet ustaliłyśmy dni spotkań (zajęcia zaczynają się 16 września). No i byłoby super gdyby nie to, że od 17 września mamy z mężem wykupione bilety do Polski. Nie będzie mnie akurat na samo rozpoczęcie i przez kolejnych pięć lekcji :( W tym wypadku tutor przepisał mnie na listę oczekującą. Co to dla mnie oznacza... Mogę dostać się na ten semestr tylko i wyłącznie wtedy jeśli:
1) nie będą mieli odpowiedniej liczby osób;
2) ktoś zrezygnuje.
A ja się już tak cieszyłam. Szkoda. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko być cierpliwą i czekać na szczęście :) Mam nadzieję, że mi się uda :)

A teraz biegnę do swojej kruszynki, bo słyszę, że się obudziła i mruczy sobie pod noskiem :))) Zawsze tak nas woła po przebudzeniu :) Słodziak mój kochany <3

A wam kochani życzę pięknego i słonecznego popołudnia... U nas właśnie takie jest :) Ściskam moi kochani blogowicze...

niedziela, 1 września 2013

46. Różnorodność...

Ostatnio siadłam i przejrzałam swojego bloga... Hmmm... cóż mogę powiedzieć, tak naprawdę jest tu wszystko i nic. Ale prawda jest taka, że tak jak zróżnicowany jest mój blog tak samo różnorodne jest moje życie. Niby nic się nie dzieje ale dla mnie to jednak ważne rzeczy...

Lubie pisać o tym co aktualnie jest na rzeczy... O mojej małej kruszynce... Pękam z dumy widząc jak ona szybko rośnie, jak ładnie się rozwija i jaka jest mądra. Jak każda matka wydaje mi się, że Andy jest wyjątkowa, że jest bystrzejsza niż inne dzieci hihihi Wy też tak macie ze swoimi pociechami? Opowiadać o niej mogłabym w sumie bez końca... Mój A. czasem zerka na mnie ukradkiem i pewnie sobie myśli 'O Boże, moja żona to wariatka' :) Cóż nic na to nie poradzę :)

Uwielbiam szydełko, którego dopiero się uczę. Odkryłam, że to jedyny sposób na wyciszenie, odstresowanie... To taki mój własny mały światek, do którego nikt prócz mnie nie ma wstępu :) Cieszę się jak dziecko znajdując jakiś piękny wzór, a potem chodząc po sklepie i szukając odpowiednich nici... To jest to... Nie potrzebuję innej adrenaliny :)
Teraz jestem w trakcie nowej serwetki dla swojej przyjaciółki. Zobaczyła mój pierwszy bieżnik i była zachwycona. Podejrzewam, że bardziej zszokowana, że ja zrobiłam coś takiego :) Bo przecież kiedyś nie lubiłam serwetek, koronek i haftów... Tyle się nakomplementowała, że postanowiłam zrobić jej prezent :) Jak skończę oczywiście pochwalę się wam :)

No i podróże... Marzenie, które bardzo powoli ale się spełnia :) Trochę drogie te moje marzenia... ale wierzę, że bardzo czegoś pragnąc dojdziemy do spełnienia :) Teraz uwielbiam podglądać relacje innych z podróży, przeglądać zdjęcia, filmy... Kto wie może w przyszłości ich doświadczenia jakoś mi posłużą :) Oby :)
Jak na razie udało mi się zwiedzić Rzym, New York, Hurgada (Egipt), Bodrum (Turcja)... No i oczywiście trochę pięknej starej Anglii :) Dużo jeszcze przede mną.
Kolejnym miejscem, które chciałabym odwiedzić są Filipiny. Tym bardzie, że moja przyjaciółka pochodzi właśnie z Filipin... Tyle mi naopowiadała o tym kraju, że nie odpuszczę póki tego nie zobaczę... Trzymajcie kciuki kochani...

I ostatnia rzecz, o której mam ochotę się z wami dzielić to mój własny dom :) Ciągle jesteśmy na etapie remontu.... I czasem myślę, że to się nigdy nie skończy. Wszystko jest takie drogie :( A ja chciałabym , aby mój dom był idealny... dla mnie, dla mojego A. i dla mojej księżniczki... Miło jest czytać wasze blogi i podpatrywać różne pomysły, które potem można wykorzystać. Najbardziej lubię te z serii DIY... Tanim kosztem pokazujecie jak upiększyć, bądź odnowić dom :) Róbcie to dalej, pomagajcie mi hihihi... No i wielkie dzięki, że dzielicie się waszymi pomysłami, zdolnościami ;)
Obiecuję, że niebawem pokażę wam moją fioletowo-lawendową sypialnię, pierwszą prawie wykończoną :)

Ach , no i zapomniałabym o gotowaniu :) Nie jest to moje ulubione zajęcie, choć zaczynam powoli to lubić... Staram się dla mojego A. Im bardziej on to docenia, tym bardziej ja się staram... :) Jeszcze trochę a to pokocham i dojdę do perfekcji :)

Trochę mi lżej :) Wytłumaczyłam, mam nadzieję,  swoje skołowane myśli, tym którzy się dziwią i zadają pytanie 'o czym ona do cho...y pisze' :) Miło mi będzie jeśli nadal będziecie zaglądać do mnie i zostawiać komentarze. To właśnie wasze opinie są najlepszym bodźcem do pisania... :) W sumie to tak jak rozmowa :) Ja coś piszę, wy opiniujecie i tworzy się dyskusja... :) A to lubię najbardziej, bo towarzyska ze mnie duszyczka :D


To cała ja, prosta i otwarta...