Strony

czwartek, 5 września 2013

47. Wrześniowy zawrót głowy...

Ach ten wrzesień... Tyle się dzieje. Kończy się lato :( Zaczyna jesień, no i oczywiście szkoła.
Od tygodni o niczym innym nie słyszę wśród znajomych jak o szkole, rozpoczęciu roku szkolnego, podręcznikach, itp. Wszyscy tylko tym teraz żyją. A ja sama, choć moja Andy nie jest jeszcze w wieku szkolnym, zainteresowana bardzo jestem tym tematem :)
Tak, tak kochani... I mnie na stare lata zachciało się jeszcze uczyć... :)
Jakiś czas temu, jakoś po urodzeniu córci, postanowiłam zapisać się do szkoły i podszlifować angielski na poziom kwalifikujący mnie potem na jakiekolwiek studia w UK. W sumie nie jest źle z moją komunikacją ale przecież zawsze może być lepiej, a i certyfikat ukończenia przyda się i tu i w Polsce. Poza tym siedząc w domku na urlopie macierzyńskim cierpię na brak kontaktu ze światem zewnętrznym :)
Więc zapisałam się na ESOL i dziś miałam rozmowę z tutorem. Przepytywała mnie jak tylko mogła, nawet test z matematyki musiałam rozwiązać. Ale nie było to żadnym problemem :) Matematyka była akurat jednym z ulubionych moich przedmiotów. Musiałam też opisać pokrótce historię swojego życia i dlaczego akurat ten kurs wybrałam. Na podstawie moich odpowiedzi zakwalifikowałam się na E3... Super, nie myślałam, że na ten level się załapię, więc tym bardziej jestem szczęśliwa. Załatwiłam wszystkie formalności i już nawet ustaliłyśmy dni spotkań (zajęcia zaczynają się 16 września). No i byłoby super gdyby nie to, że od 17 września mamy z mężem wykupione bilety do Polski. Nie będzie mnie akurat na samo rozpoczęcie i przez kolejnych pięć lekcji :( W tym wypadku tutor przepisał mnie na listę oczekującą. Co to dla mnie oznacza... Mogę dostać się na ten semestr tylko i wyłącznie wtedy jeśli:
1) nie będą mieli odpowiedniej liczby osób;
2) ktoś zrezygnuje.
A ja się już tak cieszyłam. Szkoda. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko być cierpliwą i czekać na szczęście :) Mam nadzieję, że mi się uda :)

A teraz biegnę do swojej kruszynki, bo słyszę, że się obudziła i mruczy sobie pod noskiem :))) Zawsze tak nas woła po przebudzeniu :) Słodziak mój kochany <3

A wam kochani życzę pięknego i słonecznego popołudnia... U nas właśnie takie jest :) Ściskam moi kochani blogowicze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz