Strony

wtorek, 9 lipca 2013

22. Cudowny letni dzień nad morzem.

Wczoraj, 8 lipca, mój mąż zrobił nam niesamowitą niespodziankę.... Zabrał nas nad morze irlandzkie do Rhyl. Razem z nami pojechała też Karolina, moja przyjaciółka, więc tym bardziej dzień zaliczam do udanych :)
Pogoda dopisała nam przez cały dzień. Było słonecznie, prawie 28 stopni, a do tego lekka morska bryza. Wymarzona pogoda. Zajechaliśmy około 14 i od razu rozłożyliśmy się na plaży. Oczywiście mój mąż pierwszy poszedł do wody ale stwierdził, że woda jest za zimna i nie chciał pływać :) Potem zostawiłam mu mała i poszłyśmy obie z Karoliną. Ja nie wytrzymałam i od razu się zanurzyłam. Ależ fantastyczne uczucie... Obiecałam sobie, że kiedyś muszę mieć taki mały domek nad morzem :)
Mieliśmy też okazję zaobserwować odpływ.... Pierwszy raz widziałam jak woda daleko odpływa w głąb morza... Przepiękny widok....
Rhyl, Walia





Rhyl, Walia

Nasza plaża

Odpływ...














































Cały dzień błogiego lenistwa. Nie mogłam wymarzyć sobie lepiej tego dnia.
Poza tym to pierwsza wizyta mojej maleńkiej nad morzem... :) Byłam ciekawa jak się zachowa, czy będzie płakać jak dotknie wody, czy wystraszy się szumu fal... Takie reakcje zauważałam wcześniej u innych małych dzieci. Jednak moja Andrea zachowała się zupełnie inaczej.... Nie bała się wody i nie zraziło ją to, że woda była zimna... Wręcz była zainteresowana i podobało się jej pluskanie nóżkami o wodę :)
Pierwszy kontakt z morzem :)
Moja kochana Pyza miała tyle atrakcji, że przespała całą noc... Ani razu nawet się nie zbudziła do jedzenia :) Słoneczko wymęczyło moją kruszynkę :)

Fantastyczny dzień.... Dziękuję kochanie :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz